Rozmiar tekstu:  A  A  A 
PL|EN
Mapa strony Kontakt
Logo Obywatele dla demokracji Logo EEA Grants Logo Stefan Batory Foundation Logo PFDiM
2016-04-19

W integracji najważniejsze są relacje międzyludzkie

Odwiedziny w Oslo i możliwość poznania tamtejszego systemu pracy integracyjnej z uchodźcami były ciekawym doświadczeniem z kilku powodów. Po pierwsze, w odróżnieniu od Polski, Norwegia ma zasoby, które przeznacza na budowanie systemu integracji uchodźców i migrantów. Po drugie – odpowiedzialność za tworzenie tego systemu przejmuje państwo, znów w odróżnieniu od Polski, gdzie integracja jest działaniem podejmowanym głównie przez środowisko pozarządowe, na marginesie zainteresowania państwa… – Agnieszka Kosowicz z Polskiego Forum Migracyjnego opowiada o norweskich doświadczeniach pracy z uchodźcami.

Po trzecie wreszcie – egzotycznym doświadczeniem było zetknięcie się z pasją, zaangażowaniem i zrozumieniem spraw uchodźczych wśród urzędników, którzy mają jednocześnie chęć, ale też możliwości szukania rozwiązań dla konkretnych ludzkich potrzeb. W Polsce, niestety, te dwie rzeczy nie zawsze  idą w parze: kto inny podejmuje kluczowe decyzje, a kto inny rozumie potrzeby migrantów i chce włączać ich w lokalną społeczność.

Wizyta w Oslo rozpoczęła się od spotkania z IMDI – instytucji odpowiedzialnej za kształtowanie polityki integracyjnej w Norwegii. W Polsce praktycznie nie ma odpowiednika tej instytucji. Część zadań wykonują pojedyncze osoby rozsiane po różnych instytucjach państwowych. Nie ma jednak instytucji, której zadaniem byłoby kompleksowe włączanie migrantów w polskie społeczeństwo. Podobnie, w Polsce nie istnieją struktury podobne do miejskich instytucji realizujących integrację w praktyce. Ich zadania, przynajmniej w pewnej mierze, spełniają organizacje pozarządowe. Zetknięcie z instytucjami norweskimi było więc niezwykłe – z mojej perspektywy posługiwały się one „językiem pozarządowym”, miały w wielu aspektach spojrzenie podobne do perspektywy pozarządowej, jaką obserwujemy w Polsce. Mam tu na myśli skupienie się na potrzebach i zasobach cudzoziemca. Dysponowały przy tym możliwościami, aby zaproponować cudzoziemcom konkretne formy pomocy – w Polsce wiele instytucji pomocy rodzinie czy pomocy społecznej nie ma zasobów wystarczających, aby efektywnie pomóc ludziom (oferta miasta w tej mierze była imponująca – program „wprowadzający” dla uchodźców, oferowany przez władze dzielnicy Gruenerlokka, to rzeczywiście rozbudowany, przemyślany pakiet, który jest potrzebny każdemu przybyszowi na wstępie).

Zaskoczeniem było dla mnie, że oferta rządowa w Norwegii, jeśli chodzi o integrację, jest tak rozbudowana, i właśnie ma charakter rządowy.

Z drugiej strony spotkanie z norweskimi organizacjami pozarządowymi pokazało, że nawet ten rozbudowany państwowy system integracyjny ma swoje mankamenty – i cudzoziemcy potrzebują wsparcia lub mediacji w kontakcie z instytucjami państwowymi. Uchodźcy i migranci w Norwegii także mają trudności, nie wszyscy mogą i chcą skorzystać z oferowanej pomocy – dla niektórych rozbudowany system pomocy okazuje się zbyt mało elastyczny.

Ciekawe było zaobserwować, jak mimo wielu inicjatyw integracyjnych ludzie (zarówno Norwegowie jak imigranci) dążą do przebywania we własnym gronie: jak powstają dzielnice zdominowane przez migrantów, a niektóre regiony miasta z kolei pozostają całkowicie pozbawione imigrantów (przynajmniej na pierwszy rzut oka). Z drugiej strony pamiętam urzekający plakat reklamujący przedstawienie baletowe, na którym artyści i artystki ewidentnie reprezentowali różne kultury i narodowości.

Z wizyty wynikało, że nawet rozbudowany system wsparcia nie gwarantuje powodzenia w integracji przybyszów, kimkolwiek są.  A w integracji w gruncie rzeczy najważniejsze są po prostu zwykłe międzyludzkie relacje.

Odniosłam wrażenie, że przemyślany i ‘bogaty’ system integracyjny w Norwegii owocuje tym, że ludzie włączani są w strukturę państwa, miasta, rynku pracy. Nie zawsze jednak niesie za sobą autentyczną integrację społeczną – gdzie ludzie żyją wspólnie w kraju szanując się wzajemnie i autentycznie korzystając ze swojej różnorodności.

Interesującym uzupełnieniem zaplanowanych spotkań było przypadkowe zetknięcie się z Polakami, którzy są imigrantami w Oslo. Kilkoro z nich, i innych spotkanych podczas wizyty nie-Norwegów wspominało o trudnościach w nawiązaniu bezpośrednich ludzkich relacji, trudności w nawiązywaniu przyjaźni, budowaniu bliskości między ludźmi ponad podziałami kulturowymi. Niektórzy przyznawali, że nie wiedzą, jak te relacje budować. Inni twierdzili, że lokalni mieszkańcy nie szukają takich sąsiedzkich kontaktów i po prostu wolą utrzymywać bliskie relacje z ludźmi pochodzącymi z tej samej kultury.

Jest też jeszcze jedna różnica w warunkach pracy integracyjnej w Polsce i w Norwegii: w Norwegii migranci i uchodźcy chcą być. Tymczasem w Polsce – nie zawsze. Trudne warunki integracyjne, brak mieszkań i trudności na rynku pracy, ale też wyobrażenia i życiowe plany cudzoziemców powodują, że dla bardzo wielu z nich Polska jest krajem tranzytowym, w którym ludzie nie planują zostać na dłużej. A tymczasem integracja wbrew cudzoziemcowi w ogóle nie jest możliwa. Zaangażowanie i chęć migrantów są absolutnie konieczne, żeby można było mówić o integracji. Ludzie, którzy nie wierzą, że da się ułożyć sobie życie w Polsce nie są skłonni podejmować wysiłek integracji – gdyż swoje długoterminowe plany wiążą z innymi krajami.

 

Agnieszka Kosowicz

Polskie Forum Migracyjne

Wizyta studyjna do Oslo odbyła się w dniach 18-20 maja 2015 r. w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG

Refleksje po wizycie